,,Nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody”
Drodzy Siostry i Bracia!
Każda i każdy z nas może zobaczyć w niej SIEBIE SAMEGO. Jest naszym lustrzanym odbiciem ta kobieta z Samarii: Z PUSTYM DZBANEM w dłoniach, szukająca miejsca i sposobu, by ugasić najgłębsze PRAGNIENIA swojego serca; nosząca w sobie natarczywe pytania, dociekające sensu życia i szczęścia znacznie dalej i głębiej niż na poziomie jedynie doraźnej przyjemności i konsumpcji.
Także CAŁY KOŚCIÓŁ może i powinien zobaczyć w niej swój własny obraz. My, Kościół – również Kościół Łódzki – jesteśmy jak ona: pytamy o to, gdzie i jak należy czcić (ADOROWAĆ!) Boga – chociaż nasze życie moralne dalekie jest od ideału i uporządkowania („miałaś pięciu mężów, a ten, z którym żyjesz teraz – nie jest twoim mężem…”). Nasz grzech nie usuwa z nas jednak – raczej przeciwnie: rozpala – oczekiwanie na Mesjasza: wiemy, że ostatecznie tylko ON „objawia nam wszystko” i przynosi nam zbawienie. To ON – z jednej strony nazywa po imieniu naszą niewiarę i bałwochwalstwo; z drugiej zaś – z wielką hojnością udziela nam Wody Żywej – DUCHA ŚWIĘTEGO, w którym możemy nie tylko uznać swoje winy („powiedział mi wszystko, co uczyniłam”), ale również stać się autentycznymi i skutecznymi misjonarzami, przyprowadzającymi do Niego prawdziwe tłumy: „Pójdźcie, zobaczcie [Go]! Czyż On nie jest Mesjaszem?”
Trudno się nie zdumieć zakresem i dynamiką (wręcz gwałtownością) przemiany, jaka się dokonuje „przy studni Jakuba”; trudno się nie zachwycić MOCĄ działania Ducha Świętego, który z nawrócenia jednej, dramatycznie uwikłanej w grzech kobiety wyprowadza tak liczne grono nowych uczniów („WIELU Samarytan” – jak wielkie pole zboża, które dojrzało do żniwa).
Nie sposób też nie zauważyć, jak wiele trudnych do przekroczenia granic zostało jednak przekroczonych w tym wydarzeniu: Żyd – Samarytanka (Samarytanie); Święty – grzesznik; mężczyzna – kobieta (wtedy ten podział znaczył o wiele więcej niż dziś…). Jezus najwyraźniej „szuka” Kościoła tam, gdzie inni (z apostołami włącznie) raczej się go nie spodziewają. On jednak przyszedł zbawić wszystkich, i KAŻDY może zostać przez Niego uzdrowiony i posłany: „Nie przyszedłem POWOŁAĆ sprawiedliwych, ale grzeszników”.
Kochani, Mocno wierzę w to, że takim właśnie ważnym i przemieniającym spotkaniem z Jezusem „przy studni Jakuba” okaże się dla naszego łódzkiego Kościoła trwający ostatnie pięć lat Synod Duszpasterski. Rozpoczęty jesienią 2018 roku, podjął najpierw w małych zespołach (głównie parafialnych, choć nie tylko) refleksję nad naszą młodzieżą, rodziną i parafią, poszukując inspiracji w nauczaniu Ojca świętego Franciszka, zawartym w jego trzech dokumentach: w encyklice „Lumen fidei” oraz adhortacjach: „Amoris laetitia” i „Evangelii gaudium”. Chcieliśmy przy tym wyraźnie rozeznawać nie tylko to, jak być powinno, ale także to, JAK JEST NAPRAWDĘ – stąd też na potrzeby synodu zostały przeprowadzone bardzo poważne badania socjologiczne, które spotkały się z niespotykanie szerokim i aktywnym odzewem. Prace synodu wyhamowała na jakiś czas pandemia; ze stagnacji wyrwała je jednak szczęśliwie Boża Opatrzność, wzywając – decyzjami papieża Franciszka – cały Kościół do zaangażowania się w XVI Synod powszechny poświęcony synodalności.
Zaproszenie Ojca świętego spotkało się w naszej Archidiecezji z dużym (stosunkowo) zaangażowaniem, rozbudziło nadzieję na zmiany i doświadczenie podmiotowości w Kościele. Ożyła praca w małych zespołach, zaowocowała wypowiedziami-syntezami, które – wraz z całym wcześniejszym namysłem – stały się tematem dyskusji w ścisłym gronie członków Synodu. W gronie tym staraliśmy się uważnie słuchać – nie tylko siebie nawzajem, ale przede wszystkim RAZEM DUCHA ŚWIĘTEGO, uznając wspólnie i we wszystkim Jego pierwszeństwo w Kościele. Doświadczaliśmy przy tym wielokrotnie (a właściwie CIĄGLE), iż nie tylko daje nam On zrozumieć, co jest ważne, ale że – jak mówi dziś św. Paweł w drugim czytaniu – „rozlewa On w naszych sercach MIŁOŚĆ BOŻĄ”: uczy nas kochać Kościół, i siebie wzajemnie w Kościele – przyjmując się i ciesząc się sobą wzajemnie – przy całej naszej różnorodności i inności. Zdarzało nam się spierać – czasami nawet dość gwałtownie – zawsze jednak z przyświecającego każdemu motywu: miłości do Pana i Jego Kościoła, i zawsze odnajdując ostatecznie fundamentalną jedność w cichej modlitwie i we wspólnym przeżyciu liturgii.
Siostry i Bracia, Doświadczenie Synodu można porównać także do wydarzenia opisanego w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Oto Lud Boży wędrujący przez pustynię, doświadczający jej trudów, wyzwań i zmęczenia, opadający z sił i z nadziei, otrzymuje naraz ze skały ŚWIEŻĄ WODĘ, która zaspokaja jego pragnienia i uzdalnia do dalszej „wspólnej drogi.
W tym miejscu jednak potrzebujemy sobie wszyscy KONIECZNIE UŚWIADOMIĆ, iż cała tradycja żydowska i – następnie – chrześcijańska nie traktuje wydarzenia z Massa i Meriba jako jednorazowego nasycenia. Przeciwnie, tradycja ta utrzymuje, iż skała, z której Mojżesz wyprowadził tam wodę, od tej pory wędrowała już nieustannie z Izraelem, dostarczając mu wody na wszystkich kolejnych etapach drogi. „Pili – pisze św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian – ten sam duchowy napój z TOWARZYSZĄCEJ im duchowej skały, a ta skała – to był Chrystus”.
Także i nasz Synod nie może się po prostu zamknąć i skończyć. Potrzebuje on ciągu dalszego – więcej: potrzebuje się stać ciągłym doświadczeniem naszego Kościoła – jego sposobem funkcjonowania. I do takiej dalszej drogi chcę Was wszystkich zaprosić! W jaki sposób ją sobie wyobrażam? Otóż, najpierw chcę Was zaprosić na liturgiczne zakończenie sesji synodalnych – podczas Mszy świętej dziękczynnej, w uroczystość św. Józefa, patrona naszej Diecezji. Wszystkich – przede wszystkim zaś każdą i każdego z Was, którzy włączyliście się w prace Synodu na którymkolwiek z jego etapów – wszystkich: duchownych i świeckich, mężczyzn i kobiety, młodzież, starszych i najstarszych – zapraszam do katedry, 20 marca na godz. 18.00.
Dalej, w ciągu kilku tygodni i od tego wydarzenia – najpewniej zaraz po Wielkanocy – do każdej parafii zostaną przesłane zredagowane ostatecznie i zatwierdzone przeze mnie dokumenty synodalne. Już teraz POLECAM, aby stały się one najpierw przedmiotem refleksji księży i parafialnych RAD DUSZPASTERSKICH (tam, gdzie ich jeszcze nie ma, NALEŻY je powołać do życia do tzw. „Białej Niedzieli” tegoż roku!). Namysł rad duszpasterskich winien doprowadzić do zredagowania katalogu pytań, problemów i wyzwań, jakie zostaną następnie poddane dyskusji WSZYSTKICH członków parafii w ramach tzw. „synodów parafialnych”.
Wierzę głęboko, że modlitwa i refleksja tych właśnie „synodów” pozwoli ostatecznie każdej lokalnej wspólnocie zidentyfikować, które ze wskazań synodu diecezjalnego potrzebują być w niej podjęte: Które? W jakie sposób? Przez kogo? Gdzie i w jaki sposób uformowanego? Które pilnie i najpierw, a które w dłuższej perspektywie czasowej? Które samodzielnie? A które RAZEM z innymi parafiami (np. dekanatu) czy we wspólnocie całej diecezji? Bez takiej pracy całe doświadczenie Synodu zostanie – wraz z jego dokumentami – odłożone na półkę, skazane na przykrycie kurzem i zapomnieniem. Jestem przekonany, że „synody parafialne” przyniosą istotną, jakościową zmianę w życiu naszych wspólnot, zaowocują doświadczeniem uczestnictwa, współodpowiedzialności i komunii.
Kochani, Siostry i Bracia, Dzisiejszy Psalm responsoryjny nazywa nas „ludem Pańskiego pastwiska i owcami w jego ręku”. Uwielbiajmy razem Boga za wszystko, czego z nami i dla nas dokonuje; wychwalajmy Go za wszelkie dobro, jakie już stało się naszych udziałem dzięki IV Synodowi Duszpasterskiemu naszej Archidiecezji. Pozwólmy się dalej – i LEPIEJ – prowadzić naszemu Pasterzowi. „Nie zatwardzajmy serc naszych, nie kuśmy Boga, i nie wystawiajmy Go na próbę!” On zna Wodę, która nas może nasycić, i pastwiska, na których możemy zostać nakarmieni. On może nas obronić przed każdym niebezpieczeństwem – może nas ustrzec i POMNOŻYĆ jako swoje stado. ON JEDEN TO POTRAFI. AMEN.
Wasz Arcybiskup Grzegorz